Mandalorian butcher
Wysłany: 27 Lip 2016, 02:59
...takie coś wpadło mi do głowy jakiś czas temu. W zasadzie trudno to nazwać zbroją, bardziej po prostu strojem użytecznym - w każdym razie na pewno może to być ewentualny pośrednik między "zwykłą", czy też "codzienną" zbroją obozową a czymś, co wciąż jest strojem Mando, ale jest nieco lżejsze i wygodniejsze do noszenia.
Zamysł wygląda tak:
1. Ze zbroi pozostają (założone na człowieku): hełm, buty, rękawice, naramienniki i ew. karwasze (cała reszta jest zdjęta, włącznie z bronią),
2. Zamiast kamizelki - fartuch z czarnego skaju, wiązany za plecami. Coś w tym rodzaju:
(Źródło: pinterest)
(Źródło: pinterest)
Początkowy zamysł zakłada brak pasa i zbytnio udziwnionych kieszeni, poza kieszenią centralną, wysoką, ukształtowaną w kilka V, tak, jak dolna część zbroi u tego wojownika:
(Źródło: Facebook)
Naramienniki przymocowane do odpowiednio szerokiej i zafiksowanej na ciele górnej części fartucha.
3. Substytut broni, czyli topór. Odpowiednio stary/postarzony.
(do tego trochę sztucznej krwi na fartuch, topór, rękawice i hełm, i nikt niepowołany już się nie odważy wejść do obozu... Oczywiście do wykonywania tylko, gdy w bliskim sąsiedztwie obozu nie będzie małych dzieci)
Nie mam zbytnich zdolności rysunkowych, jeśli chodzi o rysowanie zbroi i strojów (jestem od maszyn, pojazdów i statków latających), więc niestety nie jestem w stanie tego lepiej zwizualizować, aczkolwiek mogę postarać się o jakiś szkic typu rzut główny, by lepiej to pokazać.
Zdaję sobie sprawę, że mogą się pojawić komentarze w stylu "zajmij się swoją zbroją, a nie wymyślasz nie wiadomo co" , jednak uznałem, że yolo i mimo wszystko się swym pomysłem podzielę z kimś więcej niż tylko z jednym kolegą (BTW zrobienie "Mandorzeźnika" to wg mojej obecnej kalkulacji jeden-dwa dni roboty).
A więc magiczna formułka- warto? Co sądzicie? SW, czy nie SW?
Zamysł wygląda tak:
1. Ze zbroi pozostają (założone na człowieku): hełm, buty, rękawice, naramienniki i ew. karwasze (cała reszta jest zdjęta, włącznie z bronią),
2. Zamiast kamizelki - fartuch z czarnego skaju, wiązany za plecami. Coś w tym rodzaju:
(Źródło: pinterest)
(Źródło: pinterest)
Początkowy zamysł zakłada brak pasa i zbytnio udziwnionych kieszeni, poza kieszenią centralną, wysoką, ukształtowaną w kilka V, tak, jak dolna część zbroi u tego wojownika:
(Źródło: Facebook)
Naramienniki przymocowane do odpowiednio szerokiej i zafiksowanej na ciele górnej części fartucha.
3. Substytut broni, czyli topór. Odpowiednio stary/postarzony.
(do tego trochę sztucznej krwi na fartuch, topór, rękawice i hełm, i nikt niepowołany już się nie odważy wejść do obozu... Oczywiście do wykonywania tylko, gdy w bliskim sąsiedztwie obozu nie będzie małych dzieci)
Nie mam zbytnich zdolności rysunkowych, jeśli chodzi o rysowanie zbroi i strojów (jestem od maszyn, pojazdów i statków latających), więc niestety nie jestem w stanie tego lepiej zwizualizować, aczkolwiek mogę postarać się o jakiś szkic typu rzut główny, by lepiej to pokazać.
Zdaję sobie sprawę, że mogą się pojawić komentarze w stylu "zajmij się swoją zbroją, a nie wymyślasz nie wiadomo co" , jednak uznałem, że yolo i mimo wszystko się swym pomysłem podzielę z kimś więcej niż tylko z jednym kolegą (BTW zrobienie "Mandorzeźnika" to wg mojej obecnej kalkulacji jeden-dwa dni roboty).
A więc magiczna formułka- warto? Co sądzicie? SW, czy nie SW?